Zima sprzyja urazom.

26 marca, 2010

Szanowni Państwo.

Prezentujemy rozmowę z dr n. med. Bogdanem Wójcikiem Ordynatorem Oddziału Chirurgii Urazowo – Ortopedycznej Samodzielnego Publicznego Szpitala Miejskiego w Sosnowcu.

M.K: Mroźna i śnieżna zima jest tematem numer jeden zarówno w mediach, jak i naszych rozmów towarzyskich. Oblodzone chodniki i jezdnie powodują kłopoty z poruszaniem się oraz większą liczbę wypadków i stłuczek samochodowych. Czy wzrosła liczba pacjentów Oddziału Chirurgii Urazowo -Ortopedycznej z urazami powypadkowymi? Jakiego rodzaju są to urazy?

dr n. med. Bogdan Wójcik: Zazwyczaj zima sprzyja urazom i pacjentów z urazami przybywa, jednak w tym roku liczba pacjentów z urazami wyjątkowo wzrosła. W Oddziale średnio miesięcznie wykonuje od 80 do 100 zabiegów operacyjnych, natomiast w styczniu wykonano ich aż 145. Można ocenić, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nastąpił ok. 80 proc. wzrost liczby wypadków w porównaniu do okresów poprzednich. W tak trudnych warunkach pogodowych, jakie obserwujemy, nietrudno o urazy. Najczęściej dochodzi do prostych złamań, które są łatwe do zaopatrzenia w izbie przyjęć i leczenia, ale część złamań stanowią te z przemieszczeniami kości wymagające leczenia operacyjnego. Czasami wystarczy jedno poślizgnięcie się na oblodzonym chodniku i w ułamku sekundy dochodzi do powstania obrażenia. Dużą grupę urazów stanowią te powstałe podczas uprawiania sportów zimowych. Jazda na nartach, sankach, łyżwach jest częstą przyczyną uszkodzeń stawów kolanowych i złamań kończyn. Ogromna popularność narciarstwa sprawia, że bardzo wiele osób jest na nie narażonych.

M.K.: Zbliżają się ferie zimowe. Korzystanie naszych pociech z sanek, nart, czy łyżew daje im wiele radości, ale może być również niebezpieczne. Jak uchronić nasze dzieci przed wypadkami. Czy kaski dla młodych narciarzy są rzeczywiście konieczne?

dr n. med. Bogdan Wójcik: Oczywiście, że kaski są konieczne. Przykładowo we Francji obliczono, że 70 proc. urazów na nartach powstaje w wyniku zderzenia podczas jazdy na nartach , a nie samego upadku. Narciarstwo stało się sportem masowym, a fantastyczna infrastruktura w krajach alpejskich, ale i coraz lepsza w Polsce, zachęca miliony ludzi do uprawiania tego sportu. Jeżdżę na nartach od wielu lat i wiem, że teraz modne są narty typu carving, które nie wymagają wielkich umiejętności technicznych. Łatwiej można na nich manewrować, pozwalają na rozwijanie dużej prędkości, nad którą często trudno zapanować. Zderzenie jest wówczas szalenie niebezpieczne. Od dwóch lat zarówno ja, jak i cała moja rodzina, jeździmy w kaskach. Jest to dla mnie oczywiste. Kask chroni głowę przez urazem. Bez takiej ochrony nawet zwykły upadek może być bardzo groźny. Dlatego dziwi mnie ta ogólnonarodowa dyskusja na temat konieczności jazdy dzieci na nartach w kaskach. To pomoże ograniczyć liczbę wypadków, szczególnie tych najgroźniejszych kończących się urazami głowy, ocalić nasze życie i zdrowie. Zachęcam także rodziców do zakładania kasków. Dajmy w ten sposób naszym dzieciom przykład.

M.K.: Jeśli już dojdzie do wypadku, jak powinniśmy się zachować? Jak udzielić pomocy osobie poszkodowanej, by jej nie zaszkodzić? Kiedy absolutnie należy zgłosić się do lekarza?

dr n. med. Bogdan Wójcik: W sytuacji, w której zachodzi podejrzenie obrażeń w obrębie mózgowia i kręgosłupa należy bezwzględnie wezwać pomoc. Podkreślam, że musi zostać udzielona pomoc profesjonalna, polegająca na bezpiecznym unieruchomieniu i transporcie poszkodowanego do szpitala. Prowizoryczne działania mogą tylko zaszkodzić. Natomiast jeśli mamy do czynienia ze zwyczajnym urazem kończyny i musimy poszkodowanego zaopatrzyć, to należy przede wszystkim wezwać pomoc, a do czasu przyjazdu pogotowia unieruchomić kończynę. Najprostszym sposobem jest zaopatrzenie według starej zasady, tj. poprzez unieruchomienie dwóch sąsiadujących stawów. Można to zrobić przy użyciu na przykład deski, czy kartonu zwiniętego w kształt szyny. Oczekiwanie na profesjonalną pomoc nie dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z koniecznością przeprowadzenia resuscytacji czy reanimacji. W takim przypadku liczy się każda minuta i warto być na taką okoliczność przygotowanym. Do lekarza trzeba się zgłosić zawsze, gdy dochodzi do powstania urazu. Należy zgłosić się do izby przyjęć szpitala, który pełni dyżur urazowy. Nie jest potrzebne żadne skierowanie od lekarza rodzinnego, gdyż pacjent z urazem jest traktowany jako przypadek nagły.

M.K.: Czy Oddział jest przygotowany na przyjęcie zwiększonej liczby pacjentów z urazami? Czy jest wystarczająco dobrze wyposażony?

dr n. med. Bogdan Wójcik: Oddział Chirurgii Urazowo – Ortopedycznej jest dobrze przygotowany nawet na przyjęcie zwiększonej liczy pacjentów. W styczniu leczyliśmy ok. 170 chorych, podczas gdy zwykle jest ich ok. 120. Dysponujemy takim sprzętem, jaki powinien się znaleźć w każdym dobrym oddziale o takiej specyfice. Szczególnie ostatni rok obfitował w kilka kluczowych zakupów sprzętu i aparatury medycznej, które pozwalają na rozwinięcie nowych i ważnych technik operacyjnych. Oddział dysponuje nowoczesną, w pełni wyposażonym zestawem artroskopowym, umożliwiającym przeprowadzanie mało inwazyjnych zabiegów chirurgicznych stawów kolanowych czy barkowych. Oczywiście medycyna wciąż się rozwija, cały czas powstają nowe, jeszcze lepsze rozwiązania techniczne. Na tę chwilę oddział jest dobrze wyposażony.

M.K.: Czy dzięki zastosowaniu nowego sprzętu pacjent szybciej dochodzi do zdrowia, szybciej postawiona jest diagnoza?

dr n. med. Bogdan Wójcik: W roku 2009 wykonaliśmy ogółem 1300 zabiegów operacyjnych, co stanowi 30 proc. wzrost w porównaniu do roku 2008. Wynika to m. in. z zastosowania pewnych rozwiązań organizacyjnych poprawiających dostępność sal operacyjnych. Zakupy sprzętu dokonywane przez Szpital w ubiegłym roku, ale również w poprzednich latach, dzięki współpracy z działającą przy Szpitalu Fundacją pozwoliły na bardzo znaczące doposażenie Oddziału w aparaturę i sprzęt medyczny. Są to m. in.: śródoperacyjny aparat RTG z ramieniem C, wieża artroskopowa czy szyna CPM do ciągłego biernego ruchu – niezwykle potrzebna przy wczesnej rehabilitacji. Podsumowując dzisiejszą rozmowę, chciałbym się odnieść to powszechnie panującego przekonania, że medycyna czy farmakologia to przede wszystkim rozwiązania techniczne. Pacjent ze złamaną kończyną jest często przekonany, że leczenie jest tylko kwestią techniczną i polega na wykonaniu przez lekarzy konkretnych czynności. Chciałbym podkreślić, że dla mnie medycyna to przede wszystkim biologia. Przykładowo złamań w przebiegu osteoporozy nie wyleczymy tylko lekami. Są to najczęstsze złamania, z jakimi mamy do czynienia w styczniu i lutym. Dochodzi do nich w wyniku osłabienia wytrzymałości kości na urazy mechaniczne. Osoba mająca właściwą, zdrową strukturę kości nie złamie ręki lekko upadając. Natomiast osoba starsza upadając prawie zawsze łamie jakąś kość. Można mówić o tzw. „wielkiej piątce”, czyli okolicach ciała najczęściej narażonych na złamania, są to: okolice bioder, kręgosłupa, kości ramiennej, promieniowej oraz żeber i mostka.

M.K.: Jak więc starszą osobę ustrzec przed takimi złamaniami?

dr n. med. Bogdan Wójcik: Na pewno nie wystarczą środki farmakologiczne lub dieta. Profilaktyka złamań skupia się bowiem na dbałości o niwelowanie zagrożeń w najbliższym otoczeniu, czyli np. schowanie leżących na podłodze kabli, zabezpieczenie dywanów przed przesuwaniem, usunięcie progów, bezpieczne schody przed domem. W tak trudnych warunkach zimowych osoby starsze powinny niestety również ograniczyć spacery.

M.K.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Magdalena Kot.

Galeria zdjęć:

Zima sprzyja urazom.